Lekarz wojskowy, dr Artur Szewczyk udzielił długiego wywiadu na temat epidemii koronawirus serwisowi medonet.pl. W wywiadzie znajduje się mnóstwo ciekawych informacji, a naszą uwagę przykuła zwłaszcza historia 25-letniego antycovidowca, który trafił do szpitala z ciężkim przebiegiem choroby.
„(…) Trafił do szpitala mniej więcej po tygodniu od wystąpienia objawów. Miał 25 lat, nie był obciążany, żadnymi chorobami, o których by wiedział, co nie znaczy, że nie miał jakichś genetycznych uwarunkowań. Generalnie na pierwszy rzut oka normalny gość. Oczywiście jak to osoba młoda i zbuntowana bagatelizował pierwsze objawy infekcji, rzucał się w wir spotkań towarzyskich, głośno mówiąc, że nie wolno dać się zamknąć „plandemii”. Żył chwilą, ale chwilę potem, kiedy dziwne wrażenie w piersiach zaczęło się nasilać, a dreszczyk emocji wynikający z bycia „rebelem” zniknął, z tyłu głowy pojawiła się u niego obawa. To co najpierw było małym kamyczkiem na klatce piersiowej, stopniowo stawało się wielkim głazem, który leżał na piersiach i nie pozwalał oddychać. Tak działa koronawirus, kradnie nam powietrze, dosłownie kradnie, bo efektywna powierzchnia wymiany gazowej w płucach stopniowo się zmniejsza (…) Obrazowo można przyrównać płuca do gotującej się zupy. I taki obraz rozhukanego stanu zapalnego obserwujemy na zdjęciach rentgenowskich oraz obrazach tomografii komputerowej, fachowo nazywamy go mleczną szybą. Dla przykładu, na zdj. nr 2 widać obraz prawidłowych płuc. Wszystkie czarne przestrzenie to upowietrzniona, zdrowa tkanka płucna” Źródło: www.medonet.pl